Wbrew pogłoskom, nie oznacza to kosztów dla mieszkańców.
- Tak naprawdę ta decyzja powinna zapaść 12 lat temu, kiedy Siechnice stały się miastem. W Polsce bowiem obowiązuje wyraźna zasada, że jeżeli w obszarze gminy znajduje się miasto, to ono w sposób naturalny powinno być siedzibą gminy. Teraz rada ministrów reguluje poziom prawny i porządkuje te zaszłości – mówi Stanisław Łopatowski, zastępca wójta.
Zmiana nazwy i siedziby gminy u wielu mieszkańców powoduje niepokój związany z kosztami, które trzeba będzie ponieść, choćby na wymianę dokumentów. Problem w tym, że żadnych kosztów... nie będzie.
- Nie ma żadnych obaw, jeśli chodzi o mieszkańców gminy. Po pierwsze, każdy dokument, np. dowód osobisty, jest wydawany jest przez organ, jakim jest wójt, a nie urząd. Wójt się nie zmienia, zmieni się co najwyżej jego funkcja. W gminie miejsko-wiejskiej jest burmistrz, a nie wójt, ale kompetencje dla wójta, burmistrza, czy prezydenta są takie same. Dlatego nie będzie potrzeby wymiany dokumentów na nowe – tłumaczy Stanisław Łopatowski.
Wśród mieszkańców pojawiły się również pogłoski, że zmiany te mogą spowodować wyższe podatki lokalne. Nic takiego jednak nie będzie miało miejsca, bowiem wysokość regionalnych podatków, choćby gruntowych, uchwala rada gminy, a nie jest to zależne od siedziby władz. Problemem nie jest również zmiana adresu. Fizycznie przecież nikt nie zmienia miejsca zamieszkania. Wciąż będą to te same miejscowości, ulice, numery domów i kody pocztowe.
Także koszty urzędy gminy nie będą duże. - Mają ona charakter administracyjny. Trzeba będzie zmienić szyld czy pieczątki, są to koszty ok. 10 tys. zł – wyjaśnia zastępca wójta.
Rozporządzenie weszło w życie z końcem lipca, jednak zmiany, które wprowadza, zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2010. Dzięki temu, podczas wyborów samorządowych, które odbędą się jesienią 2010 mieszkańcy wybiorą już nowego burmistrza i nową radę gminy. Nie oznacza to jednak, że od stycznia gminą nadal będzie rządził wójt. Po prostu automatycznie zostanie on burmistrzem, a wybory odbędą się normalnym trybem kilka miesięcy później.
Nowa siedziba za 3 - 4 lata
Zmiany formalnie zaczną obowiązywać od nowego roku, nie oznacza to jednak, że już 2 stycznia siedziba władz i urzędów gminnych znajdą się w Siechnicach. Stanie się tak dopiero, gdy w miejscowości tej powstanie centrum administracyjno-usługowe.
- Jeśli nie będzie przeszkód prawnych, do czasu wybudowania i przeniesienia się urzędu do nowego budynku, urząd gminy będzie funkcjonował w obecnej siedzibie. Przenoszenie od 1 stycznia byłoby nielogiczne. Z jednej strony nie ma za bardzo gdzie. Budynek przy ul. Wiosennej nie spełnia standardów, już teraz są tam bardzo złe warunki i powinien być tak naprawdę zburzony, dlatego też nie opłaca się go remontować. Z drugiej strony, gdyby nawet burmistrz przeniósł się do jakiegoś gabinetu na Wiosennej, to zarządzanie stamtąd byłoby kiepskie i kosztochłonne, bo reszta administracji i tak musiałaby zostać w Świętej Katarzynie. Musimy więc poczekać, aż powstanie nowa siedziba – wyjaśnia zastępca wójta.
Kiedy to nastąpi? Teren przy ul. Kościelnej jest już przygotowany. Gmina posiada także dokumentację budynku z pozwoleniem na budowę. Pojawiły są już nawet firmy, które są wstępnie zainteresowany stanięciem do przetargu na wykonawstwo. - Myślę że poziom dochodów gminy pozwala spokojnie myśleć o realizacji tej inwestycji, która przecież nie będzie trwała rok. Mamy ją rozpisaną na trzy - cztery lata – dodaje Stanisław Łopatowski.
Zrównoważony rozwój
Oprócz, jak się okazuje nieuzasadnionych, obaw dotyczących kosztów, mieszkańcy podzieli się w ocenie zmiany nazwy i siedziby gminy. W Świętej Katarzynie i kilku innych, mniejszych miejscowościach, większość jest przeciwna. - Teraz nic już u nas nie będzie robione, teraz wszystko będzie tylko w Siechnicach – takie opinie to nie rzadkość na ulicach Świętej Katarzynie. Zgoła odmienne nastroje panują w Siechnicach. - Siedziba gminy nam się należy, jesteśmy największą i najdynamiczniej rozwijającą się miejscowością – powtarzają siechniczanie.
Stanisław Łopatowski stara się tonować nastroje. - Jest to zupełnie nieuzasadniony konflikt. Wójt prowadzi politykę autentycznego równomiernego podziału, żadna z miejscowości nie jest faworyzowana i to się nie zmieni. Choć logiczne jest, że tam gdzie mieszka niemal 5000 osób, potrzeby są duże większe i tam w pierwszej kolejności trzeba zrobić pewne inwestycje, np. kanalizacje, niż tam, gdzie mieszka osób 500.
Zresztą o tym, jakie inwestycje, gdzie i za ile będą prowadzone będzie decydowała rada gminy. A ta się nie zmieni. Nadal wybieranych będzie 15 radnych a Siechnice będą miały tyle samu przedstawicieli, czyli pięciu. Układ sił w radzie się nie zmieni, więc trudno spodziewać się, że nagle zmieni się polityka władz gminy.