Chodzi o decyzję kierownictwa wrocławskiego oddziału firmy, które w połowie grudnia ubr. zwolniło z pracy grupę założycieli związkowej "S".
Dzień przed piątkową pikietą, związkowcy demonstrowali we Wrocławiu. Obie manifestację były również masowym gestem poparcia dla niesłusznie zwolnionych pracowników.
Szef Regionu "S" Dolnego Śląska Janusz Łaznowski odczytał list z wyrazami poparcia dla protestujących od związku zawodowego z Saksonii. Wśród przemawiających pod poznańskim Selgrosem był również przedstawiciel niemieckiej federacji związkowej DGB, który zaznaczył, że walka o przestrzeganie praw pracowniczych w Polsce, jest walką o poszanowanie prawa w całej zjednoczonej Europie. Natomiast przewodniczący zakładowej "S" w Selgrosie, Krzysztof Kłak, powiedział, że firma ta w poważnym stopniu naruszyła konstytucyjne prawo do zrzeszania się pracowników.
Pikieta w obronie zwolnionych kolegów-związkowców zgromadziła blisko tysiąc osób
- Spotkaliśmy się tu dziś, by pokazać, że realizujemy zasadę: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" – mówił Janusz Śniadek, szef "Solidarności". – Dziś, kiedy politycy toczą między sobą spory historyczne, chcemy im uprzytomnić, że powinni teraz odpowiedzieć na pytanie zadawane przez nas: czy są po stronie pracodawców depczących polskie prawo, czy po stronie osób, które bronią swej godności?
Po odczytaniu przez przewodniczącego "S" petycji do zarządu Selgrosa, delegacja związkowców udała się do siedziby na rozmowę z przedstawicielami firmy. Po spotkaniu Janusz Śniadek oświadczył, że do końca stycznia związek będzie przyglądał się, czy zarząd firmy wykazuje dobrą wolę, a od niej będą uzależnione dalsze kroki w sprawie zwolnionych członków związku.
Zdjęcia: Wojciech Obremski