- Jestem najstarszym mieszkańcem Trestna – mówi z dumą Zygmunt Woś. – Oczywiście są tu osoby mające więcej lat, na przykład moja mama. To ja byłem jednak pierwszym dzieckiem urodzonym po wojnie.
Pionierskie czasy
Pan Zygmunt pokazuje swoje świadectwo chrztu z 1947 roku. Z dokumentu wynika, że zdarzenie to miało miejsce w Blizanowicach, ale w pierwszych latach po wojnie tę nazwę nosiło właśnie Trestno (niemieckie Treschen). Dzisiejsze Blizanowice, mała sąsiednia osada, zostało najpierw nazwane Pleszowicami. Nazwy zmieniono dopiero po paru latach.
Fot. WFP
Zygmunt Woś spędził tutaj całe życie. Z jego wspomnień oraz z opowieści przekazanych mu przez rodziców wyłania się obraz Trestna przed kilkudziesięciu laty.
- Był tutaj dwór, klasztor i restauracja. Część budynków została zniszczona pod koniec wojny przez wojska radzieckie a potem rozebrana. Taki los spotykał wtedy wszystkie obiekty które nie zostały szybko zasiedlone. Ludzie wspominali, że w pozostałościach budynku restauracji znaleźli duży zapas piwa i wina.
Fot. WFP
Mimo ciężkich czasów we wsi tętniło życie. Istniała szkoła do której chodziły też dzieci z Opatowic i Mokrego Dworu. Było nawet wśród nich kilkoro autochtonów. Pan Zygmunt pamięta mieszkających w Blizanowicach braci noszących imiona Dieter i Peter ale nazwisko Czyżewscy.
Ślady przeszłości
Zbudowany w latach trzydziestych kościół ewangelicki został przejęty przez wspólnotę katolicką. Do tej pory należy do parafii na Księżu, skąd w niedzielę i święta przyjeżdża ksiądz odprawiać nabożeństwo. W świątyni przetrwały płyty z epitafiami dawnych właścicieli wsi z rodu von Clausnitz.
Do 1953 roku istniał także klasztor, gdzie zaopatrywali się w żywność klerycy z seminarium we Wrocławiu. Latem pomagali oni zakonnicom w pracach na roli.
Fot. WFP
W pierwszych powojennych zgodnie z dawną tradycją kursowało do Trestna kilka parowych statków z Wrocławia. Turyści z nich na zabudowany ogrodzony teren i podziwiali okoliczne widoki. Potem centrum rekreacyjne przeniosło się w rejon Wyspy Opatowickiej. Jeszcze później statki zostały odesłane do Warszawy i przeznaczone do potrzeb żeglugi wiślanej.
Nowe szanse
Ruch na Odrze zamarł, teraz jednak mówi się coraz częściej o jego wznowieniu. Władz gminy mają w planach projekt odbudowy przystani, choć na razie nie można jeszcze mówić o szczegółach. Turyści doceniają walory okolic, zaglądając tu podczas rowerowych lub pieszych wycieczek.
Na pewno taka perspektywa pomogłaby uaktywnić mieszkańców Trestna. Być może ktoś zechciałby otworzyć w pobliżu mały bar lub inny punkt usługowy?
Fot. WFP
Mieszkańcy wsi pokazali w ostatnich latach, że potrafią przeprowadzić wiele inicjatyw. Oczyścili stary poniemiecki cmentarz i starają się o odbudowę znajdującej się w jego obrębie kaplicy. Uzyskali w urzędzie gminy poparcie dla swojego projektu budowy drogi na wale, która mogłaby przejąć część ruchu z przyszłej obwodnicy Wrocławia. Chcieli także przypomnieć o istnieniu w pobliskim lesie starego cmentarza zmarłych na cholerę. Marzą również o małej świetlicy i o zapewnieniu większego bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. W ich pamięci żywe jest wciąż wspomnienie roku 1997, kiedy woda utrzymywała się w tych okolicach przez 26 dni.
- Nie możemy naprawdę narzekać – zapewniają mieszkańcy. – W ubiegłym roku wyremontowano nam drogę z funduszów powiatowych, mamy też dobre połączenie autobusowe z Wrocławiem. Może dlatego ludzie stąd nie uciekają do miasta, skoro co godzinę mogą do niego pojechać. Ostatnio zauważyliśmy, że coraz więcej chętnych pyta o możliwość kupienia ziemi. Być może w najbliższych latach Trestno zacznie się dynamicznie rozwijać? Wszak tylko most dzieli je od granic Wrocławia.
Fot. WFP
Fot. WFP
Fot. WFP
Fot. WFP
Fot. WFP