Wbrew pierwotnym założeniom obiekt powstał nie poza domami, ale w środku wsi. Spływają tam nie tylko ścieki z małej Rybnicy, ale także z pobliskich Pietrzykowic i Smolca. Od początku nieczystości wydostawały się na ulicę, wybijały studzienki, a nawet wlewały się do domów i piwnic.
- Tutaj mieszka schorowana starsza kobieta – Krystyna Kędzierska wskazuje parterowy dom położony naprzeciw przepompowni. – Parę miesięcy temu woda wlała się do jej domu wybijając odpływy przy sanitariatach. Przerażona staruszka uciekła szukać pomocy u sąsiadów.
- Mój ogródek jest ciągle niszczony – mówi Kazimiera Najdrowska mieszkająca z drugiej strony przepompowni. – I ten smród, którego nie było, gdy mieliśmy szamba. Tak ma funkcjonować nowoczesna ekologiczna kanalizacja dotowana z Unii Europejskiej?
W Rybnicy już trzykrotnie była komisja badająca przyczyny problemów. Na razie nie podjęto jeszcze żadnych ustaleń co do zmian funkcjonowania przepompowni.
- Komisja przyjeżdżała zwykle przedpołudniami, gdy wszystko wydawało się być w porządku – mówi sołtys Jerzy Bremer. – Tymczasem ścieki wylewają się zwykle wieczorami lub w weekendy. Wtedy mieszkańcy Rybnicy, Pietrzykowic i Smolca zużywają dużo wody przy zajęciach domowych.
Do sprawy wrócimy.