16 sierpnia zawaliła się jedna ściana w starym poniemieckim budynku. Na szczęście nic się nikomu nie stało, choć do pokoju wpadła belka, która osunęła się z sufitu. Komisja orzekła jednak, że dom nie nadaje się już do zamieszkania i musi zostać zburzony.
Z pomocą gminy Mieczkowscy znaleźli nowe miejsce do życia. Czesław i Barbara, rodzice pięciorga dzieci w wieku od 2 do 14 lat, zwrócili się o pomoc do urzędu. Otrzymali zapomogę w wysokości 21 tysięcy złotych i lokal zastępczy w pobliskiej Chrząstawie Małej.
- Właściwie jest to wynajęta polowa domu naszych znajomych – opowiada pani Barbara. – Urząd opłacał koszty naszego mieszkania do końca roku, a od stycznia robimy to sami. Możemy tu zostać na pewno do końca kwietnia. Warunki mamy podobne jak w naszym starym domu. Tam też mieszkaliśmy w siódemkę w dwóch pokojach z kuchnią, bez kanalizacji i centralnego ogrzewania. Starsze dzieci mają nawet podobną odległość do szkoły jak wcześniej.
Reszta krewnych zdecydowała się natomiast pozostać na rodzinnej ziemi. Teściowie pani Barbary oraz ich najmłodszy syn Andrzej spędzili jesień i zimę na działce koło pozostałości dawnego domu.
- Syn zamieszkał w ruinach dawnej obory, a my z mężem w baraku udostępnionym przez znajomego budowlańca – mówi seniorka rodu Krystyna Mieczkowska, której optymizmu i energii mógłby pozazdrościć niejeden młodzik. – Tam jest teraz nasz dom. Wzięłam kredyt, dzięki któremu kupiliśmy pralkę i lodówkę, działa także radio i telewizor. Mamy trzy i pól hektara ziemi, konia, krowę i drób. Zapłaciliśmy wprawdzie duży rachunek za prąd, ale dzięki ogrzewaniu na grzałce nikt z nas zimą nie zachorował. Teraz mamy nadzieję, ze w tym roku rozpocznie się budowa nowego domu. Zdaniem specjalistów nie może on stanąć na fundamentach dawnego budynku, tylko w innym miejscu. Gmina przekazała już 700 złotych na remont dachu. Mamy nadzieję, że wszystko się uda, jeśli dopisze nam zdrowie.