Prace zaczynają się już poprzedniego dnia po południu i trwają prawie całą dobę. Czasem wypiekanych jest nawet około dwudziestu tysięcy pączków.
- Można u nas kupić pączki podłużne z serem, kopertowe z budyniem i chrust. Chwilowo zabrakło tylko okrągłych z adwokatem oblanych czekoladą – mówił koło południa Robert Kuźma, właściciel cukierni „Wanda”. – Najwięcej klientów mamy zwykle rano i po południu. Ludzie kupują słodkości po drodze do pracy lub domu. Wypieki kończymy zwykle koło godziny 15, żeby zdążyć sprzedać towar do wieczora.
Pączek to jeden z najprostszych wyrobów cukierniczych. O wiele więcej pracy wymaga tzw. deserówka czyli ciasta i kremy. I choć słodycze te są popularne przez cały rok, kulminacyjny moment to oczywiście Tłusty Czwartek.
- Polacy nadal kupują w ten dzień dużo pączków – opowiada cukiernik. – Zauważyłem jednak, że ostatnich latach nie ma tak dużych grupowych zamówień. Dawniej zamawiano do zakładów pracy czasem nawet 500 sztuk, a dzisiaj najwyżej około 300.