Słaba widoczność
Feralnego dnia, 8 listopada pan Marian przebywał razem z kolegą, z którym zazwyczaj wędkował, w barze. Wypili po kilka piw, wyszli dosyć późno. Na drugi dzień mieli wypłynąć na zalew. Tyle wiadomo na pewno. Reszta to już domysły.
W środę 9 listopada rano już nie było pana Mariana. Mężczyzna, z którym miał płynąć, o zaginięciu kolegi powiadomił dopiero po południu. - Ja się o tym dowiedziałem między 16 a 17. Od razu zawiadomiłem odpowiednie służby: policję, straż pożarną i Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe - wspomina Wiesław Szybowski.
Rozpoczęły się poszukiwania.
Służby ratownicze przeszukały lustro wody za pomocą bosaków i kotwic oraz poszukiwały zaginionego za pomocą sprzętu do nurkowania. Niestety, mała przejrzystość wody - jak mówili nurkowie ok. 1 metra - spowodowała, że nie dały one rezultatów. Po sześciu dniach działania zakończono z powodu braku dokładnego miejsca utonięcia, wysokiej fali na zbiorniku, silnego wiatru oraz możliwości zniesienia zwłok przez prąd wody. Ponadto rodzina wędkarza sprowadziła specjalną ekipę nurków z KGHM-u, ale ich poszukiwania również nie dały rezultatu.
Po co płynął?
Ważnym śladem w sprawie były rzeczy pana Mariana znalezione na rofulerze, urządzeniu przypominającemu specjalną pompę do odsysania mułu, pracującym na zalewie. Na jednej z jego rur znaleziono ubrania, komórkę, klucze i zegarek zaginionego. Dzięki temu wiadomo, że wędkarz zdołał dopłynąć do rofulera. Być może wcześniej wywróciła mu się łódka lub z niej wypadł. Później zostawił rzeczy, żeby się zbytnio nie obciążać i postanowił wrócić wpław do brzegu. Prawdopodobnie wtedy zasłabł, a że woda była bardzo zimna, utopił się. - Bardzo dobrze pływał, ale miał problemy z sercem, więc nie miał wielkich szans w takiej wodzie. Dziwne, że w ogóle zdecydował się płynąć do brzegu. Mógł zostać na rofulerze i poczekać na pomoc - dodaje Wiesław Szybowski.
Rodzina zaginionego wciąż ma nadzieję, że uda się odnaleźć ciało mężczyzny. Ma zamiar sprowadzić w tym celu ratownika ze specjalnie szkolonym psem, który po 10 dniach, pływając na łodzi jest w stanie wskazać miejsce zwłok. Niestety, mogło się zdarzyć również i tak, że pracujący przez cały dzień po zaginięciu wędkarza rofuler, przysypał jego ciało. Wtedy ukochany akwen wodny pana Mariana stanie się również miejscem jego wiecznego spoczynku.