Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Kąty Wrocławskie
Czas późnego debiutu

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Jej pierwszy obraz powstał trzy lata temu. Jak mówi o sobie, jest bardzo późną debiutantką. Przez całe życie była księgową, żoną i matką. Dopiero dziś na emeryturze poświęca czas pasji, jaką jest malowanie.

Maluje akwarelą. Dużo i szybko. – Za jeden dzień zrobię obraz, pod warunkiem że nikt mi nie przeszkadza – mówi z uśmiechem Zofia Chwastyk. Jej dzieła to pejzaże, martwe natury, czasem portrety. Zaskakujące jest to, że pani Zofia nie pobierała żadnych nauk w tym kierunku, a technikę poznała dzięki kursowi rysunku, który po prostu zaprenumerowała. Na dowód pokazuje trzy segregatory. W jednym z nich trudna sztuka kropkowania. – Ta technika wymaga wiele cierpliwości, ale jest to warte późniejszego efektu – mówi artystka. Rzeczywiście, świeżo ukończony obraz jest niemal odbiciem tego z karty w segregatorze.

Dar malowania odziedziczyła w genach. – Ojciec malował, wujek malował, moja piętnastoletnia wnuczka też ma wyraźny talent ku temu – wyjaśnia pani Zofia. Dziś po latach przypomina sobie słowa koleżanek ze szkoły, które chwaliły jej rysunki i często przychodziły z prośbą, by i dla nich coś namalowała.

Gdy dorastała, nie miała czasu ani możliwości na kształcenie. W 1944 roku osierociła ją mama. Trzeba było zając się domem, gospodarką. – Mieszkaliśmy w Sopotni Małej. Niemcy spalili nasz dom i dom moich dziadków, musieliśmy zamieszkać u obcych. Ojciec wybudował nowy, ale już się więcej nie ożenił. Z dwójką dzieci wcale nie było tak łatwo, a mój tata był bardzo delikatnej konstrukcji psychicznej – opowiada pani Zofia.

Nie miała czasu na nauki

Ta delikatna konstrukcja była wynikiem wcześniejszych doświadczeń życiowych. Dziadkowie Zofii Chwastyk z całą rodziną wyjechali do Ameryki. Mieszkali tam dziesięć lat, wrócili do Polski w 1915 roku, po czym znów wyjechali. Byli bardzo bogaci. – Wciąż proszono ich na rodziców chrzestnych, co w tamtych czasach było wyrazem nobilitacji i oznaką dużej zamożności. Babcia była chrzestną osiemdziesiąt razy, a dziadek jako że uzdolniony artystycznie – pięknie grał na skrzypcach - również był mile widziany na wszelkich uroczystościach. Mojego ojca natomiast chwalono zawsze za wspaniałą kreskę – wspomina pani Zofia.

   Ten obraz pani Zofia namalowała metodą kropkowania.Fot. WFP

Sen o pięknej przyszłości prysł w momencie, gdy dziadkowie stracili wszystkie pieniądze, które oddali do banku. Wysiedlono ich i nastały trudne, biedne czasy. – Babcia do końca życia żyła w nędzy, a i ojcu trudno było się pozbierać. Nagle okazało się, że trzeba całkowicie przestawić się na inny tryb – zamiast rysunku ciężka praca na roli... Po śmierci mamy tacie było jeszcze ciężej. Mimo, że marzyłam o szkole plastycznej, po prostu nie było pieniędzy na moją dalszą naukę, choć uczyłam się bardzo dobrze, na samych piątkach. W wieku trzynastu lat musiałam się jednak zająć gospodarką – mówi Zofia Chwastyk.

Jak z Sopotni Małej w województwie żywieckim trafiła do niedużego miasteczka pod Wrocławiem? – Miałam trzy ciotki. Jedna z nich, mieszkająca w  Mokronosie Górnym zabrała mnie na zimę do siebie. W Kątach Wrocławskich znalazłam pracę w domu dziecka, a także osobę, która naznaczyła moje życie i stała się dla mnie przybraną matką. To właśnie za jej sprawą poszłam do technikum ekonomicznego, a później zaczęłam pracować jako księgowa. Mąż mojej przybranej matki był znanym malarzem, ona sama również malowała. To był też impuls do tego, że na powrót zainteresowałam się sztuką.

   Zofia i Karol Chwastykowie z córkami bliźniaczkami. Fot. WFP

W Kątach poznała męża

Pracując w kąteckim domu dziecka pani Zosia poznała przyszłego męża. – Karol był wtedy w wojsku, w Starachowicach. Do Kątów przyszedł na piechotę, na imprezę świetlicową, która odbywała się w domu dziecka. Po ślubie mieszkaliśmy jeszcze tutaj w maleńkim pokoiku przez trzy lata, zanim wprowadziliśmy się do domu, który zbudowali dla nas moi teściowie – opowiada malarka.

Pani Zofia jest żoną Karola, znanego biegacza, a także mamą dwóch bliźniaczek: Lidii Reps, radnej powiatowej i dyrektorki kąteckiej podstawówki oraz lekarki Elżbiety Chwastyk-Romanowskiej. Przez 25 lat pracowała jako księgowa. Dziś, już na emeryturze, w końcu ma czas na realizację swoich pasji. Maluje, choć nie wystawia swoich prac. Obdarowuje nimi zwycięzców w biegach, które organizuje jej mąż. Myśli o spisaniu dziejów swojej rodziny – nie dla sławy, ale po to, by kiedyś wnuki poznały historię swojej babci.

Pani Zofia Chwastyk jest niezwykle skromną osobą. Szkoda, bo to oznacza, że jej prace mogą oglądać tylko najbliżsi oraz uczestnicy kąteckich zawodów w bieganiu.

Więcej informacji znajdziesz w gazecie powiatu wrocławskiego
Express Wrocławski


Magda Wieteska



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 25 kwietnia 2024
Imieniny
Jarosława, Marka, Wiki

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl