- Cieszymy się, że sprawa wreszcie dobiegła końca – mówi reprezentujący przedsiębiorstwo radca prawny, Teresa Kuczerawy. - Trwała zdecydowanie zbyt długo.
Fot. WFP
Kiedy 12 lipca 1997 roku woda dotarła do Siechnic, zastała miasto zupełnie nieprzygotowane.
Powódź spowodowała wielomilionowe straty przedsiębiorstwa ogrodniczego. Zalanych została większość szklarni i upraw. - Do ostatniej chwili Wojewódzki Komitet Powodziowy przekonywał, że Siechnice są bezpieczne – przypomina Kuczerawy. – Informację o zagrożeniu dostaliśmy o wiele za późno. Według pani mecenas, Komitet wręcz wydawał nakazy, by nie podejmować żadnych środków. Jak mówili - w celu uniknięcia paniki.
Fot. WFP
Przedsiębiorstwo wniosło sprawę o odszkodowanie już w 1998 roku. Najpierw w 2004 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał wyrok wstępny uznający Skarb Państwa odpowiedzialnym za powstałą szkodę. - Do dnia wydania prawomocnego wyroku końcowego przez Sąd Apelacyjny, sprawa dwa razy trafiała do Sądu Najwyższego. Ostatecznie uznano, że PPO „Siechnice” ma pełne podstawy, by domagać się odszkodowania od Skarbu Państwa – mówi mecenas Kuczerawy.
Fot. PPO „Siechnice” sp. z o.o.
Po tym orzeczeniu, w 2006 roku, sprawa trafiła ponownie do Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Jego zadaniem było określenie wysokości szkód poniesionych przez przedsiębiorstwo oraz ustalenie związków przyczynowych pomiędzy powstałą i wykazaną szkodą, a zawinionymi działaniami Skarbu Państwa.
- Powołano wielu biegłych, przeprowadzano symulacje, które wykazały, że pracownicy przedsiębiorstwa byliby w stanie przenieść uprawy w bezpieczne miejsce, gdyby tylko wcześniej wiedzieli o zagrożeniu – tłumaczy Kuczerawy. Reprezentanci wojewody utrzymywali natomiast, że przewidzenie skali powodzi było w tamtych warunkach niemożliwe.
Fot. PPO „Siechnice” sp. z o.o.
Sąd Okręgowy uznał racje pełnomocnika „Siechnic” i w wyroku z kwietnia 2008 zasądził na rzecz przedsiębiorstwa wypłatę odszkodowania w wysokości 6,5 mln złotych. Oddalił jednak roszczenia „Siechnic”, dotyczące strat z tytułu utraconych korzyści spowodowanych rozsiewanymi przez konkurencję pogłoskami o rzekomym skażeniu upraw.
Fot. PPO „Siechnice” sp. z o.o.
Od wyroku odwołały się obydwie strony, sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. 10 września 2008 wydał on prawomocny wyrok, nakazując wypłatę odszkodowania w wysokości 5,4 mln złotych. Zasądzona kwota jest wynikiem częściowego uwzględnienia racji obu stron. W sumie odszkodowanie zostało obniżone o około 1 mln zł. Sąd Apelacyjny uwzględnił zarzuty Skarbu Państwa, obniżając zasądzoną kwotę o 1,5 mln zł. Uznał bowiem, że „Siechnicom” nie należy się odszkodowanie za straty w szklarniach, które nie zostały zalane. Warzywa uległy tam zniszczeniu w wyniku nadmiernej wilgoci. - Jednocześnie zasądzono dodatkowe ponad 400 tysięcy za zniszczenia w magazynach – tłumaczy Teresa Kuczerawy.
Jak informuje nas mecenas Sławomir Boruch – Gruszecki, radca prawny Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, strona pozwana oczekuje obecnie na pisemne uzasadnienie wyroku. – Mam nadzieję, że sąd przychyli się również do mojej prośby o wstrzymanie jego wykonania – mówi. Ten czas potrzebny jest na skierowanie wniosku do Prokuratorii Generalnej, która zdecyduje, czy Skarb Państwa złoży kasację od wyroku.
- Skierujemy również wniosek do Ministerstwa Finansów, aby zabezpieczyło środki na wypłatę odszkodowania – mówi Boruch – Gruszecki.
W tej chwili trudno ocenić, kiedy PPO „Siechnice” otrzyma orzeczoną kwotę. – To zależy od rozstrzygnięcia Sądu Apelacyjnego w sprawie wniosku Skarbu Państwa o wstrzymanie wykonania wyroku oraz decyzji Prokuratorii Generalnej w sprawie wniesieniu skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego - twierdzi mecenas Teresa Kuczerawy. – Myślę, że w przypadku wniesienia skargi kasacyjnej sprawa ostatecznie zakończy się w połowie następnego roku.