Spłonęły pomieszczenia na parterze domu zamieszkanego przez wielopokoleniową rodzinę. Lokatorki i jej konkubenta nie udało się uratować. Pozostałe osoby, w tym ojciec i córka ofiary wraz z rodziną, zostały ewakuowane i przewiezione do szpitala na obserwację. Jak podaje Józef Kmonk ze straży pożarnej we Wrocławiu, z domu ewakuowano w sumie 7 osób, w tym dwoje małych dzieci: 4-letnie i 8-miesięczne.
- Zgłoszenie o pożarze otrzymaliśmy po godzinie 23. Akcja trwała prawie do 3 nad ranem – opowiada Kmąk. - Na miejsce przyjechały cztery jednostki. Na zwłoki pierwszej ofiary, mężczyzny, trafiliśmy jeszcze w trakcie działań. Zwłoki kobiety odnaleziono podczas przeszukiwania pogorzeliska.
- Warunki akcji były bardzo trudne – mówi Andrzej Łukasik z wrocławskiej straży pożarnej. – W budynku panowała bardzo wysoka temperatura i duże zadymienie, trafiliśmy również na składowisko mebli i ubrań, które utrudniało wejście do środka.
Fot. WFP
W poniedziałek, 1 września, na miejsce tragedii udał się wójt gminy, Stefan Dębski, sekretarz Marian Zaraś oraz kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Po dokonaniu oględzin zdecydowano, że gmina pokryje koszty ustawienia kontenera, do którego wrzucone zostaną zgliszcza – mówi nam Zaraś. Kontener o pojemności 5 m sześciennych został dostarczony we wtorek. Gmina zobowiązała się również do pokrycia kosztów remontu spalonego budynku. - Obecnie trwają prace nad wyceną strat – twierdzi Zaraś. - Trzeba wymienić podłogi, odnowić ściany, które stopiły się podczas pożaru.
Fot. WFP
Pozostali mieszkańcy budynku zdecydowali, że prace remontowe przeprowadzą na własną rękę.
Przyczyny tragedii nie są jeszcze znane. Nie wyklucza się, że był nią pozostawiony niedopałek papierosa. - Zostało wszczęte postępowanie przygotowawcze, oczekujemy na ekspertyzy specjalistów ze straży pożarnej – mówi Wojciech Wybraniec z Zespołu Prasowego KWP we Wrocławiu.