- Na naszych 14 hektarach uprawiamy wszystkiego po trochę: zboże, rzepak, buraki i ziemniaki – opowiadał pod koniec lipca Franciszek Staniszewski z Sulimowa. – Gospodarstwo prowadzi mój syn, staram się jednak mu pomagać w miarę możliwości. Widziałem już różne rzeczy, ale nie pamiętam takich długich upałów. Straty będą chyba największe od wielu lat, a już na pewno od czasu powodzi z 1997 roku. Czasem zbieraliśmy nawet 500-600 kwintali buraków z hektara, a teraz będzie najwyżej 250 kwintali. Krowy są tak osłabione upałem, że dają mało mleka i spędzają dnie głównie w oborze.
Po dwóch tygodniach rodzina Staniszewskich nie była wcale nastawiona optymistyczniej. Ulewne deszcze nie pomogły wiele wysuszonym roślinom, a ponadto stworzyły ryzyko ich gnicia. Na szczęście na terenie gminy nie doszło do większych podtopień.
- Może uda się zebrać coś z buraków, które będziemy okopywać jesienią – gospodarze zastanawiają się, jaki plon mają szansę zebrać w tym roku. – Zauważyliśmy, że wysuszona lucerna puszcza nowe pędy. Z ziemniaków raczej jednak nic już nie będzie. Na szczęście zebraliśmy wcześniej dostatecznie dużo paszy dla bydła i nie musimy jej teraz kupować.
W podobnej sytuacji są wszyscy rolnicy w gminie. Według wstępnych szacunków straty dotknęły 30-70% upraw. Różnice zależą od czasu zasiewu, rodzaju plonów i gleby oraz bliskości zbiorników wodnych. Najgorsze problemy mieli gospodarze piaszczystych gruntów uprawiający warzywa i zboże.
Franciszek Staniszewski pokazuje wypaloną trawę na swoim polu
- Do 15 sierpnia na terenie gminy działa komisja powołana przez wojewodę – wyjaśnia wójt Jerzy Fitek. – Pomoże ona oszacować dokładnie straty, co pozwoli rolnikom starać się o preferencyjne kredyty. Na razie jeszcze nie wiadomo, jaka dokładnie pomoc będzie przyznana z Ministerstwa Rolnictwa. Właściciele poszkodowanych w wyniku suszy gospodarstw mogą natomiast starać się indywidualnie w urzędzie gminy o umorzenie podatku rolnego.