- Nie marzyłem w dzieciństwie, że będę kowalem – wspomina Wiesław Gołębiowski z Zacharzyc. - Zdobyłem zawód spawacza i robiłem najpierw kraty do drzwi wejściowych w sklepach. Potem okazało się, że jest większe zapotrzebowanie na ozdobne kraty przy prywatnych domach. Przestawienie się na ten rodzaj pracy nie sprawiło mi większych trudności, ponieważ zawsze miałem zamiłowanie do rysunku. Z czasem zacząłem robić także mniejsze przedmioty: ozdobne lampy, karnisze czy świeczniki.
Metalowe dzieła sztuki
Każde zlecenie to swego rodzaju wyzwanie. Nie wystarczy tylko mieć dobry pomysł, trzeba jeszcze dopasować go do otoczenia. Kilkumetrowa misternie zdobiona brama wyglądałaby śmiesznie przy skromnym, małym domku.
- Rozmawiam długo z klientem, pokazuję mu projekty i zdjęcia. Ludzie proszą nieraz, by zrobić „coś ładnego”, a przecież każdemu podobają się inne rzeczy. Chcę zawsze zrobić coś niepowtarzalnego, w czym odzwierciedlają się upodobania danej osoby.
Potem przychodzi czas na część techniczną. Praca ta nie jest tak prosta, jak by się mogło wydawać.
- Teraz są popularne meble azjatyckie, które można kupić w sklepach i samemu poskładać. Niektórzy myślą, że moja praca to coś podobnego: wystarczy tylko zespawać poszczególne elementy. Tymczasem zadanie kowala to dopracowanie wszystkich szczegółów i detali, by konstrukcja była naprawdę solidna.
Przy projektowaniu ogrodzeń Wiesław Gołębiowski chętnie wykorzystuje secesyjne motywy
Ryzyko kontrolowane
Trzeba pamiętać o ostrożności w obchodzeniu się z rozpalonym żelazem. Pan Wiesław uniknął poważniejszych wypadków, ale drobne poparzenia rąk są wliczone w ryzyko zawodowe. Nawet podczas upalnego lata jest w stanie pracować przy buchającym żarem palenisku.
W wolnych chwilach kowal-artysta nie może zupełnie zapomnieć o pracy. Jego ulubionym zajęciem jest rysowanie wzorów, które znajdą zastosowanie przy następnych bramach czy lampach. Ostatnio próbował nawet swoich sił w rzeźbieniu w drewnie.
- Naprawdę lubię moją pracę – przyznaje szczerze Wiesław Gołębiowski. – Pozostawia ona znacznie więcej pola do popisu niż zawód spawacza. Dzięki niej zrealizowałem też moje marzenie z dzieciństwa o życiu na wsi, w domu pełnym zwierząt. Byłbym z pewnością bardziej zmęczony, gdybym musiał dojeżdżać codziennie do pracy w fabryce.
Ta lampa w kształcie skorpiona stanowi ozdobę domu artysty
Brak następcy
Mimo dużego zapotrzebowania na tego typu usługi kowal nie widzi by do tego fachu garnęli się młodzi ludzie. Nigdy nie zdarzyło się, by ktoś pytał go o możliwość odbycia praktyki czy podjęcia pracy w jego warsztacie.
- Nie szukałem zresztą pomocnika, bo radzę sobie spokojnie sam. Ale zawód może istotnie nie wydawać się atrakcyjny dla młodego chłopaka. Jest dość ciężki, a wielkich pieniędzy też się nie zarobi. Nie wiem czy któryś z moich synów zdecyduje się w przyszłości zająć kowalstwem. Na razie chodzą jeszcze do szkoły, ale w razie konieczności pomagają mi przy prostych pracach. Wydaje mi się, że mają też dryg do rysunku i artystyczną wyobraźnię.