Kibice przybyli w sobotę na stadion spodziewali się ofensywnej gry obydwu ekip. W końcu w ubiegłych rozgrywkach Świdnica jak i Motobi imponowały ilością zdobytych bramek. Fani przeżyli zawód. Od początku rywalizacji obie jedenastki bardziej koncentrowały się na defensywie niż na ataku. Z letargu kibiców przebudził Dariusz Filipczak, który
wykorzystał podanie Surnika. Do przerwy, więc podopieczni Mirosława Drączkowskiego przegrywali 0-1. Na domiar złego biało-czerwoni stracili również Adama Mostowskiego, który doznał skręcenia stawu skokowego.
Fot. Kamil Skrzypek
W drugiej odsłonie bardziej żywiołowej grze przeszkadzał arbiter. Co chwilę odgwizdując faule oraz karząc zawodników kartkami Pomimo to obie ekipy miały swoje okazje. Najpierw zawodnik Świdnicy uderzył w słupek. W rewanżu Marek Kowalczyk trafił w poprzeczkę. W 75 minucie gospodarze wyrównali. Akrobatyczne umiejętności zademonstrował Damian Szczepaniak, który umieścił piłkę miedzy bramkarzem i słupkiem. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie.
W kolejnym spotkaniu Motobi Bystrzyca zagra na wyjeździe z MKS-em Oława.
W środę o 17:00.