O piątej nad ranem woda spływająca z gór zaczęła zalewać gospodarstwa. Na pomoc wezwano strażaków, którzy na ulicach Sulistrowiczek zaczęli układać worki z piaskiem. Na polnej drodze w ziemi ugrzązł wóz strażacki, po kilku godzinach auto wyciągnął spychacz. Nie czekając na pomoc, wielu mieszkańców samych próbowało ratować swoje obejścia.
– Nad ranem usłyszałam głośny szum potoku. Kiedy wyszłam z domu woda zalewała już podwórko. Sama ułożyłam zaporę z desek i skierowałam nurt deszczówki do strumienia – opowiada Helena Boczkowska, która mieszka przy kaskadzie w parku Weneckim. Woda zniszczyła jedyny dojazd na jej posesję.
Z zagrożonych powodzią domów ewakuowano cztery osoby. Dwie trafiły do domków kempingowych nad zalewem. Kolejnym pomógł Adam Jakimów, sołtys Sulistrowiczek.
Poziom wody w strumyku znacznie się podwyższył i woda przelewała się przez mostek do tej wysokości – pokazuje Halina Tischler z Sulistrowiczek
Zniszczenia i arogancja
Niebezpiecznie było na ulicy Miodowej, gdzie strumyk zamienił się w rzekę. Nurt zniszczył drogę i zerwał mostek prowadzący na posesję Ewy Smutok.
– To było piekło. Przez kilka godzin wodę z pokoju wylewaliśmy wiadrami. Niestety potok zerwał most i odciął mnie od świata – rozpacza mieszkanka. Deszczówka wypłukała nawierzchnię ulicy Zielone Wzgórze oraz uprawy rolne. – Mam zniszczony ogród i pole ziemniaków. Kiedy zapytałam w gminie o pomoc potraktowano mnie bardzo arogancko – skarży się Beata Miszkiewcz.
Niezadowolenia nie kryją również inni mieszkańcy.
- Za co płacimy potężne podatki skoro od wojny nikt nie remontował głównych przepustów wodnych? Za co burmistrz i urzędnicy biorą pieniądze? Sam musiałem kłaść odpływy na swoim terenie, za który gminie płacę ciężkie pieniądze – pomstuje Stefan Czerwiński, jeden z mieszkańców.
Halina Boczkowska ratowała swoją posesję budując zaporę z desek
Szykują się na zebranie
Zdaniem sołtysa Adama Jakimowa podtopień można było uniknąć gdyby kanalizacja i odpływy zostały fachowo oczyszczone. – To główny powód klęski. Jak na razie mamy prowizorkę i sytuacja może się powtórzyć. Wiele studzienek i urządzeń wodnych jest od wojny nieremontowana – mówi sołtys, do którego ludzie przychodzą po pomoc.
– 17 sierpnia w urzędzie organizujemy spotkanie z sołtysami. Wszystkie szkody można zgłaszać do nas na piśmie. Musi to potwierdzić sołtys i dwóch członków rady sołeckiej – informuje Danuta Mankiewicz z Urzędu Miasta i Gminy w Sobótce.
Zebranie przeznaczono wyłącznie dla sołtysów, ale już wielu mieszkańców zapowiedziało swoją obecność. Po klęsce ludzie obawiają się, że sytuacja się powtórzy. - Na wszelki wypadek worki z piaskiem trzymam w pogotowiu – mówi jeden z mieszkańców.
Worki z piaskiem przy ulicy Świdnickiej