- Nowy komendant, to nowe cele. Co będzie dla pana najważniejszym zadaniem?
- Głównym celem, który sobie postawiłem jest wzrost poczucia bezpieczeństwa. Ale nie poprzez statystyki, bo te są coraz lepsze, ale poprzez odbiór ludzi. Główną zmianą, jaka zajdzie w naszej pracy, będzie nowe podejście i sposób załatwiania spraw. Chcę to osiągnąć poprzez widoczność policjantów w terenie. Żeby nie było tak, że radiowóz tylko przejedzie przez dany rejon. Policjanci muszą wyjść z niego, muszą być widoczni. Oczywiście nie będą od razu karać, czasem wystarczy pouczyć albo po prostu porozmawiać.
- Kątecki komisariat boryka się z brakiem policjantów. Nie przeszkodzi to w realizacji zamierzeń?
- Przychodząc do jednostki rzeczywiście zastałem skomplikowaną sytuację kadrową. Podjąłem pewne kroki, aby temu zaradzić. Przy pomocy komendanta Pałaszewskiego po okresie wakacyjnym nie będzie już żadnego wakatu. Przyjdą do nas młodzi, prężni policjanci. Nie będzie ponadto już funkcjonariuszy, którzy bardziej myślą o pracy na swoich gospodarkach, niż o służbie.
- A co z dzielnicowymi, których do tej pory praktycznie nie było?
- To jeden z moich priorytetów. Chciałbym odciążyć dzielnicowych od papierów, od biurokracji. Bezpośrednio z sołtysami będę chciał stworzyć punkty, w których w określonych dniach o stałych godzinach dzielnicowi będą spotykać się z mieszkańcami.
- Co jeszcze chce pan zmienić?
- Problemem jest także budynek komisariatu. Komfort pracy nie należy do najwyższych. Wiem, że jest przekazana działka pod budowę nowego obiektu, ale na razie sprawa stanęła w martwym punkcie. Będziemy musieli wspólnie z władzami rozpocząć intensywne działania w tym kierunku.
Pomysłów na poprawę bezpieczeństwa mam wiele, ale chcę aby rozliczano mnie z efektów mojej pracy, a nie z zamierzeń. Myślę, że po półroczu będzie pora na pierwsze podsumowania.