- Od lat organizujemy lokalne zawody jeździeckie, po raz pierwszy jednak zrobiliśmy to na tak dużą skalę – mówią właściciel KJ „Borowa” Tadeusz Sieradzki i Jacek Tokarski, właściciel zaprzyjaźnionego Klubu Sportowego „Bachmat” z Pruszowic. – Najwięcej starań wymagało pozyskanie sponsorów, ale udało to się osiągnąć dzięki zaangażowaniu wielu osób związanych z naszymi klubami. Dużą pomoc otrzymaliśmy także od pani wójt gminy Długołęka.
W sobotnie przedpołudnie rozegrano konkurencje w kilku kategoriach. Jury i widzowie mogli oceniać umiejętności jeźdźców oraz czarnych, brązowych i siwych wierzchowców.
- Wcale nie jest trudno nauczyć się skakać przez przeszkody – zapewniały dwie młode jokejki. – Ważne, by trenować stale z tym samym koniem i stworzyć z nim zgrany zespół. Nie można też pokazywać po sobie strachu, ponieważ zaczyna to się udzielać zwierzęciu.
Zawodnicy dzielnie znosili upał i duchotę. Po godzinie 14 musieli przerwać zawody z powodu nadciągającej burzy. Wierzchowce znalazły schronienie w stajni, a ludzie w namiocie przypominającym indiański wigwam. Tam mogli poczekać na zmianę pogody przy napojach, kiełbasie czy pajdzie chleba ze smalcem.
W razie dłuższej niepogody zawody mogłyby odbyć się w krytej hali, tym razem nie było jednak takiej potrzeby. Po godzinie niebo zaczęło się przejaśniać, a organizatorzy przystąpili do wyrównywania toru. Rozegrano następne konkurencje, z których najbardziej widowiskowe były tzw. skoki w szeregu, gdzie dla każdego kolejnego zawodnika podwyższano przeszkody.
Dla zwycięzców przewidziano cztery puchary: Puchar Prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, Puchar Posła na sejm RP Wiesława Kiliana, Puchar Pani Walelskiej ufundowany przez jedną z zawodniczek oraz stanowiący Grand Prix Puchar Wójta Gminy Długołęka Iwony Agnieszki Łebek.
Zawody zakończyły się ok. 19.30. Zachwyceni zawodnicy nie chcieli jednak się rozstawać. Do późnych godzin nocnych trwała letnia zabawa w szałasie.