Barokowy pałac z XVIII wieku pięć lat temu kupił Ignacy Lappo, właściciel również innych obiektów zabytkowych, np. w Biskupicach Podgórnych. W zeszłym roku w Gniechowicach odremontował dach i na tym właściwie, jak twierdzą mieszkańcy, się skończyło. Tymczasem zabytek na europejską skalę niszczeje, bo powoli rozbierają go złomiarze, a przez okna i drzwi wchodzą dzieci, którym w każdej chwili mogą spaść na głowę dachówki. Cały teren (pałac oraz otaczający go ogród) jest niezabezpieczony. Według ustawy o prawie budowlanym właściciel ma obowiązek zabezpieczenia obiektu na czas remontu, budowy czy rozbiórki. Pałac w Gniechowicach został wpisany do rejestru zabytków i pieczę nad nim posiada Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Latem ubiegłego roku Andrzej Kubik zapowiedział, że w związku z zagrożeniami, sprawę przekaże do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Do 15 stycznia właściciel miał zabezpieczyć okna i drzwi Fot. WFP
Odwołał się od decyzji
6 listopada 2007 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał decyzję, w której nakazał właścicielowi obiektu oznakowanie terenu oraz zabezpieczenie w sposób trwały otworów okiennych i drzwi przed dostępem osób trzecich w terminie do 15 stycznia br. Jednak Ignacy Lappo odwołał się od tej decyzji, ale z uchybieniem terminu. - Pan Lappo twierdził, że nie złożył pisma osobiście, ale nadał je na poczcie, z czego wynika opóźnienie. Zgodnie z procedurą jeśli jest odwołanie, to decyzja nie może być egzekwowana - wyjaśnia Agnieszka Znamiec z Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego we Wrocławiu, do którego została przekazana sprawa.
10 kwietnia odbyły się oględziny w pałacu. W obrocie prawnym nadal jest decyzja o zabezpieczeniu budynku. Trwa postępowanie nadzwyczajne, które według przewidywań urzędniczki może skończyć się za około miesiąc.
Mandaty nic nie dają
Jedynym środkiem, który może prawnie zobligować właściciela do zabezpieczenia pałacu jest nałożenie mandatów przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. - Pan Lappo był już karany mandatami, zostało też złożone doniesienie do prokuratury. Jednak te działania nie przynoszą żadnej korzyści, bo w ten sposób można się sądzić latami. Jedyne, co wydaje mi się właściwe, to przeprowadzenie w szybkim terminie postępowania wywłaszczeniowego - mówi Andrzej Kubik, Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków. A co o tym wszystkim sądzi właściciel pałacu w Gniechowicach?
Pałac w Gniechowicach stoi przy głównej drodze Fot. WFP
Zamierza sprzedać pałac
- Jestem już tym wszystkim bardzo zmęczony i nie mam już środków na kolejne zabezpieczanie obiektu. Dwa lata temu zakończyłem etap budowy, jako potwierdzenie mam dokumentację zdjęć i odpowiedni wpis. Zresztą, jakkolwiek nie zabezpieczyłbym pałacu, i tak wszystko zostanie rozkradzione. Przekonałem się o tym nie raz. Postawię drewniany płot, to rozbiorą na opał, a metalowe ogrodzenie - zdejmą i sprzedadzą na złom. To syzyfowa praca.
Ignacy Lappo mówi, że sporo zainwestował w renowację pałacu. Wystąpił o zwrot środków do ministra kultury, ale spotkał się z odmowną odpowiedzią. - Położyłem nowy dach, dwa nowe stropy, ponad dwieście tysięcy cegieł poszło. Więcej już robić nie będę, bo to wszystko na darmo. Kupiłem nawet działkę, na której chciałem wybudować mieszkania i przesiedlić tych, którzy mieszkają w ruinach na terenie całego obiektu. W jednym domu na 20 cm odchodzi od budynku ściana i aż strach pomyśleć, co się stanie gdy ci ludzie z pierwszego piętra znienacka spadną na dół. Ale moja propozycja nie spotkała się z przychylnym odzewem. Dlatego wkrótce sprzedam pałac w Gniechowicach. W tej chwili szukam na niego nabywcy - kończy wypowiedź.