Opiekunka tłumaczy, że kolonista dotknął pająka wygrzewającego się na liściu. Po godzinie chłopcu spuchła ręka i zaczął się pocić. Na szczęście objawy ustąpiły po kilku godzinach. Jak się później okazało kolonista nie trafił do szpitala, bo ukrywał, że czuje się źle. Kolegom w tajemnicy wyznał, że kręciło mu się w głowie. - To cheiracanthium elegans. Jadowity pająk żyjący w masywie Ślęży. Jest ciepłolubny i najczęściej można go spotkać na Łące Sulistrowickiej – informuje Jacek Biernat, starszy specjalista Dolnośląskiego Zespołu Parków Krajobrazowych oddział w Sobótce.
O tym jak niebezpieczny może okazać się jad pająka opowiada Elżbieta Turczyk, dyrektorka szkoły w Borowej (gmina Długołęka).
- Z wycieczką schodziliśmy lasem w okolicy góry Raduni. Znajomego ugryzł nieduży pająk znajdujący się w suchej ściółce leśnej. Kolega zasłabł. Na nodze pojawił się duży, czerwony obrzęk.
Jacek Biernat zrobił wiele zdjęć jadowitemu pająkowi
Aby przekonać się jak silny jest jad stawonoga, celowo dał się ugryźć jeden z hodowców pająków. Mężczyzna poprosił nas o niepodawanie nazwiska. – Ukąszenie przypomina lekkie ukłucie szpilką. Po chwili dłoń cierpnie i traci się czucie, pojawiła się opuchlizna. Nie miałem jednak zawrotów głowy lub innych dolegliwości – kończy hodowca.
Pająka nie lekceważyłby dyrektor wrocławskiego zoo Antoni Gucwiński. – To płochliwe zwierzęta, które uciekają przed człowiekiem. Nie łapmy ich, to nic nam nie zrobią. Jeśli rozbiliśmy w pobliżu namiot to przed snem sprawdźmy dokładnie śpiwór. Sam jad z pewnością nie jest śmiertelny, jednak reakcje organizmu są różne. Osoby silne i zdrowe mogą nic nie odczuwać. Ludzie uczuleni mogą mieć silniejsze dolegliwości – tłumaczy dyrektor.