Proces osadnictwa postępował dość szybko, a jego apogeum nastąpiło na przełomie lat 1946/47. Z zapisów ksiąg meldunkowych z 1945 r. wynika, że w Tyńcu Małym pierwsi osadnicy pochodzący spod Tarnopola pojawili się 4. lipca, czyli niespełna osiem tygodni od zakończenia wojny.
Większa grupa osadników przybyła w 1946 r. Tutaj zacytuję opis jednej z prezentowanych plansz. Ponad 700 kilometrów ciężkiej drogi koleją, przez dwa tygodnie także w bydlęcych wagonach, razem z inwentarzem. Częste postoje, długie objazdy, zniszczone tory, zburzone mosty, spalone wsie. Na trasie postoje i zaopatrywanie się w prowiant, karmienie zwierząt, dojenie krów. Zdarzały się narodziny dzieci i umieranie chorych i starszych. Nikt tak naprawdę nie wiedział gdzie ostatecznie się zatrzymamy na stałe. Mieszane uczucia, z jednej strony ulga, że nie ma już wojny, że można noc przespać spokojnie, że nikt na nas nie będzie czyhał, z drugiej obawa, czy aby dobrze wybraliśmy, czy w nowym miejscu będzie bezpiecznie i czy aby na pewno tam dokąd jedziemy jest Polska. Z takimi myślami czas wlókł się w nieskończoność. Po przyjeździe pod dworzec Wrocław-Brochów, jest wiadomość, stąd Państwowy Urząd Repatriacyjny kieruje nas do poszczególnych miejscowości. Większość trafia bezpośrednio do Tyńca Małego. Tutaj mieszkają jeszcze niemieckie rodziny. Zajmujemy wolne izby w ich domach i mieszkamy wspólnie. Zdarza się, że razem uprawiamy ziemię, jedna krowa żywi polską i niemiecką rodzinę. Żyjemy nadal w niepewności. Czekamy na decyzje wielkich polityków, co będzie z Polską, co będzie z nami. Niektórzy nie wytrzymują i wyruszają w poszukiwanie innego miejsca. Większość raczej nie mając wyjścia nadal czeka. Niemieckie rodziny stopniowo opuszczają Tyniec Mały. Zostajemy. Przed nami budowanie nowej rzeczywistości. Z perspektywy czasu warto było tu zostać. Tyniec Mały to nasze wspaniałe miejsce na Ziemi. Tu urodziły się nasze dzieci, wnuki i prawnuki. Są zdrowe i radosne. Przed nimi świat stoi otworem. Oby nigdy nie zaznały tego, co spotkało nasze pokolenie.
Drugą dużą grupą przybyłą do Tyńca M. byli mieszkańcy rodzinnych stron prof. Wincentego Stysia. W. Styś należał do grona profesorów lwowskich, był prawnikiem i ekonomistą, pionierem ekonomii we wrocławskim ośrodku nauki po II wojnie światowej, badaczem ekonomicznych i społecznych problemów wsi i rolnictwa, współtwórcą Wyższej Szkoły Handlowej we Wrocławiu (dzisiejszy Uniwersytet Ekonomiczny).
Jako członek Rady Naukowej dla Zagadnień Ziem Odzyskanych miał za zadanie opracowanie koncepcji zagospodarowania urodzajnych ziem należących przed wojną do niemieckich folwarków. Opracował kilka statutów spółdzielni parcelacyjno-osadniczych dla osadników. Zachęcił więc swoich ziomków z Husowa i sąsiadów z pobliskiego Cierpisza do przybycia do Tyńca Małego.
10 kwietnia 1947 r. 40 rodzin spod Łańcuta przyjechało na urodzajne podwrocławskie ziemie. Tu zaczęło się ich nowe życie.
Tym wydarzeniom poświęcona była, zorganizowana 19 listopada przez Stowarzyszenie Nasz Tyniec Mały, konferencja popularno-naukowa „70 lat osadnictwa w Tyńcu Małym”.
Przygotowano wystawę na 15 planszach ze 136 zdjęciami. Były także eksponaty zabrane ze sobą przez osadników, m.in. kołyska, w której przywieziono najmłodszego wówczas tynieckiego osadnika. W gablotach umieszczono dawne świadectwa szkolne, dokumenty osiedleńcze, odznaczenia wojenne i państwowe osadników.
W Tyńcu Małym mieszka jeszcze 36 osadników przybyłych w latach 1954-57. Wszyscy otrzymali zaproszenia na konferencję. Przybyło 28 zaproszonych.
Konferencję otworzył Ryszard Pacholik, wójt gminy Kobierzyce, a prowadzenie powierzono Mateuszowi Szydełko, studentowi drugiego roku psychologii UWr. Jest on pasjonatem historii. Zbiera różne pamiątki z okresu sprzed wojny i przygotował własną ekspozycję znalezisk - m.in. przedmiotów należących do dawnych właścicieli tynieckiego majątku, rodziny Rufferów.
Okolicznościowe referaty przygotowali Marcin Wolny, nauczyciel historii w kobierzyckiej szkole oraz autor artykułu. Były także wspomnienia osadników, wspólna kolacja i wspólna fotografia, którą zostali obdarowani wszyscy obecni na konferencji osadnicy.
Na drugi dzień wystawa trafiła do Szkoły Podstawowej w Tyńcu Małym. Będzie doskonałym uzupełnieniem nauki lokalnej historii.