Byli ciekawi tego, jak dawniej wyglądało nasze miasto - Kąty Wrocławskie, ale także jakie zawody były wykonywane przez mieszkańców.
Kąty Wrocławskie to bardzo majestatyczne miasteczko, chętnie odwiedzane przez turystów. Na początku naszej przygody podróżnicy zobaczyli pozostałości z murów obronnych, którymi było otoczone nasze miasto. Za murem pracowali tylko ci, których zawody były bardzo hałaśliwe bądź śmierdzące, jak np. garbarze albo kowale. Taka lokalizacja nie była wykluczeniem, ale dobrosąsiedzkimi relacjami; robili to po to, by nie utrudniać życia pozostałym mieszkańcom. Natomiast w mieście pracowali m.in. piekarze, kliku szewców, garncarz. Kąty były kiedyś bardzo bogatym miastem i w związku z tym miały też własnego kata. Egzekucje wykonywał za miastem, w okolicach dzisiejszego zjazdu na A4. Ruiny miejskiej szubienicy zachowały się do lat 70 ubiegłego stulecia.
Następny etap to teren Domu Kultury, gdzie kiedyś stał browar. Za pięknie odrestaurowanym budynkiem GOKiS-u 800 lat wcześniej znajdował się gród. Usytuowany w pobliżu rzeki, miał dostęp do długiego i stosunkowo bezpiecznego traktu handlowego. Ale Bystrzyca nie dawała poczucia pełnego bezpieczeństwa, liczne powodzie trapiące mieszkańców dawnego grodu zmusiły mieszkańców do budowy wałów przeciwpowodziowych, których pozostałości można jeszcze zobaczyć. Dla upamiętnienia dawnego grodziska został postawiony pamiątkowy obelisk, mówiący o tym, że jest to ruina grodu i teren jest pod ochroną. Kolejnym przystankiem, przy którym był postój - to Rynek. Rynek w Kątach to kwadratowy plac, do którego wpadają pod kątem prostym przyległe ulice. W Rynku, jak przed wiekami, tak i obecnie tętni życie. W jego centrum znajduje się Ratusz z wieżą ratuszową. Dawniej rządził tu wójt z rajcami miejskimi, którymi przewodniczył burmistrz. Kiedyś w centrum miasta było pełno straganów, obecnie funkcje te przejęły sklepy.
Niestety Rynek to ostatni przystanek i to on zakończył podróż w przeszłość- plenerową lekcję historii. A co o takiej podróży sądzą jej uczestnicy?
Weronika Miazek twierdzi: - Bardzo podobała nam się ta wizyta w przeszłość, dowiedzieliśmy się trochę o historii miasta, ale także o jego położeniu i mieszkańcach.
- Taka lekcja historii to nie tylko nauka, ale również budowanie więzi uczniów ze społecznością lokalną - stwierdziła przewodniczka młodzieży i nauczycielka historii Alina Dudziec.